Strażnicy Ithilien

Heyan

Heyan to syn krasnoludzkiego Generała Galana, zaś owy Galan jest synem słynnego w erach od ósmej do dziesiątej Dowódcy wojsk Mordoru, a później Upiora Morgula Heyana. Khazad nie przywiązuje dużej wagi do pochodzenia swego imienia, a raczej do tego dlaczego właśnie tak go nazwano, aczkolwiek zna przeszłośc swego rodu. Urodził się on w Khazad Dum. Od małego szkolony był w walce, gdyż jego dziad służąc Mordorowi przyczynił się do upadku wielu miast Śródziemia. On sam chciał odwrócić to co jego przodek uczynił. stoczył podczas wojny wiele bitew i rad był wielce z wygranej podczas bitwy o Minas Tirith, mimo, że do ludzi ma raczej nieprzychylne stosunki. Po wygranej wojnie Heyan awansował do rangi żołnierza doborowej Gwardii Króla Khazad Dum. Został również dyplomatą Rady Siedmiu. Postanowił osiedlić się, przynajmniej na jakiś czas w Mieście Królów.

Heyan jest krasnoludem dobrodusznym, radosnym i pomocnym. Lubi rozmawiać z kobietami, a im owa dama jest piękniejsza tym khazad bardziej się rozkręca w swych dialogach. Lubi palić fajkowe ziele, co zwykle poprawia mu humor. Mimo cech pozytywnych posiada również te negatywne. Gdy ktoś zdenerwuje go, co jest rzeczą trudną, wpada w szał i trudno jest go wtedy powstrzymać od pokazania przeciwnikowi do czego jest zdolny.

Krasnolud jest doborowym wojem, utrzymuje się głównie z żołnierskiego żołdu, lecz również z sieci kopalń, jakimi dysponuje w Khazad Dum.

Heyan wybiera owy klan, gdyż pragnie wynagrodzić zdradę swego dziada i zrehabilitować zdanie o swym rodzie. Służba w Strażnikach Ithilien, mimo dużej odległości od rodzimych stron, według niego nauczy go wiele nowych i cennych umiejętności.

Khazad nie oczekuje nic szczególnego od klanu, no może poza kilkoma kuflami piwa i krótkimi urlopami na odpoczynek w Rodzimych górach.

Zaoferować krasnolud może swój topór, który wiele głów, już zciął, a na jeszcze większą ich ilość ma ochotę.

Nefarius Galthorne

[ciężko mi to skomentowac, zwykle piszemy podanie według poradnika jednak wplatamy w to więcej klimatu, coś w stylu że opisałeś że wszedłeś i jak wyglądałeś, ale według mnie nie umniejsza to tego że twoje podanie nie jest złe, bo prezentuje się nawet nieźle, osobiście chciałbym abyś napisał coś gdzie można było by wykazac się klimatem, czy to krótką historyjkę czy coś w tym stylu.
Oczywiście nie chce tu żadnego wielkiego wypracowania, poprostu coś gdzie możesz się wykazac klimatem, czy to opis czegoś, czy wygląd twojej postaci...
Podaj jeszcze swoje ID]

Avaren

[Faktycznie, podanie dziwnie napisane, ale całkiem niezłe.]

Avaren przyglądał się przez chwilę gościowi, po czym odezwał się: Nie widzę przeszkód, dla których nie miałbyś zostać Strażnikiem... Podanie nawet może być... Masz mój głos na TAK...

Parson

*elf spojrzał na Khazada z niezbyt wesołą miną* A ty czego tu szukasz może też chcesz nas zdradzić jak twój dziadek *wstał ze zdenerwowania* Mówi się że jabłko pada niedaleko jabłoni*patrzył cały czas na krasnoluda* Na pewno on opowiadał ci o naszym klanie, ale nie rozumiem jakim prawem tu przyszedłeś. Kto cię wysłał na zwiady *zapytał po czym wziął łyk wina*

Heyan

*Krasnolud stał dumnie wyprostowany. Nosił na sobie ciężką płytową zbroję, na plecach zaś przypięty miał pawęż. Khazadzki topór wetknięty za pazuchę. Wszystko to lśniło, jakby dopiero co poddane było czyszczeniu. Jego twarz nie wyrażała, żadnego wyrazu, czy to zdenerwowania, poirytowania czy też, jak to bywa wśród khazadów wesołości. Białe włosy oraz broda, gdzieniegdzie w warkocze były zaplecione. spojrzał na twarz Parsona.*Niestety nie miałem nigdy okazji porozmawiać z mym dziadem, co więcej nigdy go na oczy nawet nie widziałem*odpowiedział*Zginął, gdy ja bardzo młody byłem*Dodał spoglądając dalej na mężczyznę.*Zresztą nie uważam, aby stosunki rodzinne, któregokolwiek z członków klanu powinno Cię interesować drogi Panie. Rozmawiałem z wodzem klanu wyjaśniłem mu wszystko, otóż pragnę wynagrodzić wam, jak i oczyścić złe imię swego rodu, po tym co uczynił mój dziad*Po tych słowach odwrócił wzrok od Parsona na resztę zgromadzonych po czym rzekł.*Oferuję wam mój topór obojętnie do jakich celów byście go potrzebowali.

Yawen Orik N. Turim

*Yawen do tego momentu siedział cicho. Po prostu nie chciało mu się odzywać, a po za tym nie miał do końca wyrobionego zdania, gdyby nie to, że Heyan był wnukiem zdrajcy pewno od razu byłby na tak, lecz teraz w głowie elfa toczyła się walka. Jeśli Khazad pójdzie w ślady dziada będą mieli kolejny problem, a jeśli okaże się inny niż dziad, prawdopodobnie będzie z niego pożytek* Posłuchaj Heyanie.*odezwał się spokojnym głosem*Bardzo chętnie bym Cię widział w Naszym klanie, lecz obawiam się, że pójdziesz w ślady swego przodka. Jak na razie masz moje poparcie, lecz jeśli nas zdradzisz będę Cię prześladował do końca twych dni i nigdy Ci nie odpuszczę, tak samo jak Twym potomkom...*powiedział elf ostrym tonem*

Marikor (Galahad)

*Siedział przez cały czas w końcie spokojnie przysłuchując się rozmowie.W końcu wstał podszedł do krasnoluda i spojrzał na nie go z góry.Rzekł do niego*Jestem tu od niedawna i nie było mi dane ujrzeć zdrady twego dziada,ale jednej rzeczy nienawidze zdrajców.Nasłuchałem się wystarczająco wiele o twoich przodkach*Zrobił krótką przerwe*Masz moje słowo jako poparcie,ale wiedz jedno będę miał cię na oku i jeśli zrobisz krok przeciw nam to...*Wyjął zamaszystym ruchem miecz*To zapamiętasz to ostrze jako ostatnią rzecz.*Schował miecz w pochwe na plecach i usiadł*

Heyan

*Khazad spojrzał na Yawena, jak i Markior`a lekko się uśmiechając*Nie obawiam się was, więc wasze obietnice nie robią na mnie żadnego wrażenia*powiedział*Mogę wam, jednak obiecać, że nie postąpie, jak mój dziad i nie zdradzę ani was ani sił dobra*dodał po czym wzrok swój przeniósł na resztę zebranych*A obietnic dotrzymuję*dodał tylko.*

Yawen Orik N. Turim

Nie zależy nam na obietnicach, bo tych dużo zerwanych już zostało...zależy nam na czynach po których oceniać Cię będziemy...*powiedział spokojnie elf wypijając kolejne łyki wina z pucharu*

Heyan

A, więc słucham, jakie zadanie mi stawiacie*spytał spoglądając na Orika spokojnym wzrokiem.*

Yawen Orik N. Turim

Twym zadaniem będzie dobre sprawowanie funkcji Strażnika...

Heyan

Jak, już mówiłem oddam chociażby swe życie za klan*powiedział*Przyjmiecie mnie*spytał rozglądając się wokoło po czym dodał głośniejszym głosem.*Co odpowiecie?

Laurendil Galthorne

[dobra ja tam jestem na tak mimo że zdradziłeś nas tzn no Twój dziadek to jako tako dobrze go zapamiętałem]

Avaren

Jak sam słyszałeś, dostaniesz od nas szansę... Rzekł swym cichym głosem Avaren. Chyba wszyscy są na tak... więc nie zawiedź nas, Heyanie... Nie zawiedź Strażników... Te słowa niemal wyszeptał, po czym wstał i obrócił się w miejscu. Zniknął.

Nefarius Galthorne

Ja bym poczekał jeszcze na zdanie Prasona, odezwał się elf siedzący za biurkiem.
Osobiście jestem na tak...