Strażnicy Ithilien

mastervorador

-W twych słowach, ąż kipi drwina. A w twych towarzyszach nie ma krztyny wiary. Nie dostrzegli wagi mych słów. Elf winien wiedzieć najlepiej jaką potęgę mają słowa Mandosa i jaka jest ich wiążąca moc. -zwrócił się do Elrosa siedzącego na swoim podwyższeniu przysłuchując się -Nie muszę chyba przypominać ci co stało się z rodem Finwego?

Mardil(Amrod)

Amrod nie zabawił długo na zewnątrz.Wchodząc z powrotem do sali usłyszał jeszcze ostanie zdanie VoradoraMości Voradorze wybacz mi moje poprzednie słowa,jednak wierz mi ze historyków mamy tutaj dostatek.Szanuję twoją wiedzę i umiejętności,których zapewne ci nie brak,ale jeśli w razie wojny zaczniesz słuchać rzekomych podszeptów bogów kto wie czy nie zaczniesz działać pochopnie zamiast siedzieć cicho i czekać na znak dowódcy.To rzekłszy usiadł na swoim miejscu wyraźnie znudzony tą rozprawą.

Pavegio Targaryen

Voradorze, zraziły mnie Wasze słowa oceniające poziom naszej wiary. Osobiście uważam się za gorliwego wyznawcę Eru, ale nie tędy droga... *urwał na chwilę* Nie jesteśmy Zakonem i mniemam, że wiesz już co nieco o naszych zwyczajach. Może poszukujecie czegoś innego? Mówiliście, że ktoś, jakaś nadludzka istota Wam kazała przyjść do Henneth Annun, jednak zastanówcie się co Was tu sprowadza... Czemu akurat Strażnicy Ithilien?

mastervorador

- Nigdy nie uważałem sie za szczególnie religijnego człowieka. Bogowie na tej ziemii moga tylko snuć takie podszepty. Nie mają jednak realnej mocy. Są ogniskiem nadzieji która nie pozwala ludziom siedzieć obojęnie wobec czyjegoś cierpienia. -przerwał na chwile by wziąć głęboki wdech -Jak wcześniej powiedziałem Egenorowi mam umiejętności dowódcze i wiem kiedy nie wychylać nosa z cienia a kiedy zadawać śmierć. A dlaczego Strażnicy pytacie? Sam nie wiem być może sam Mandos tak pragnął, bowiem ujrzał w was panowie potencjał mogący ocalić przyszłóść tego padołu.

Mardil(Amrod)

Czyli chcesz nas poprowadzić na wojnę w imieniu Mandosa?Ja przyszedłem tu szukać wojny,jednak nie znalazłem jej tu na szczęście.Voradorze!Jeśli chcesz nas pociągnąć na wojnę tylko dlatego że masz bujną wyobraźnie to nie szukaj wśród nas sprzymierzeńców.Rzekł ze spuszczona głową.Po chwili ozwał się znowu.Myślę że najlepiej będzie jeśli zaprzestaniemy na tych słowach i przejdziemy do głosowania.Jestem na nie!Powiedział wbijając wzrok w Voradora.Nic więcej już nie miał do powiedzenia.

[Sory,ale za bardzo fantazjujesz.Myślę że masz ambicje i całkiem niezły klimat,ale co to za pierdoły z tymi głosami?Przepraszam że zacząłem głosowanie,ale myślę że taka rozmowa do niczego nie doprowadzi.]

Nefarius Galthorne

Nef ino jak zwykle, z cienia do ostaniej chwili nie wychynął.
Słuchał całej dyskusji z wszelka uwagą, gdyż dawno tak miłej wymiany argumentów nie słyszał.A to Ci Amrodzie, Egenorze, nigdy nie zdażało się kiedyś "przesadzić". Zresztą nie wiem, czemu gościa tutaj odrazu o to posadzacie. Wdaliście się w niepotrzebną dyskucję apropos wiary, a często bywa to temat drażliwy. Wiecie ile to osób posądzano o to, że takich wizji nie mieli, a jednak były one prawdą? Nie chcę jednocześnie powiedzieć, że i ten oto tutaj nie kłamie, ani nie mówi prawdy. A co do tego, że słowa Mandosa są naprawdę ważne, nie mam najmniejszych wątpliwości, jednak warto się zastanowić czy to naprawdę słowa Mandosa, czy może tylko nocne złudzenie.

Kalev_Ylipulli

Całej rozmowie z daleka przysłuchiwał się Kalev. Dawno już nie zabierał głosu w biurze dyplomaty, ba, ostatnio prawie w ogóle się tam nie pojawiał, ale tym razem mając trochę więcej czasu postanowił osobiście zapoznać się z kandydatem. Analizował każde słowo wypowiedziane przez klanowiczów, po czym się odezwał* Wiara to drażliwa kwestia. Osobiście wierzę w Eru Iluvatara, ale uważam że bogowie nie maja wpływu na wydarzenia dziejące się w Śródziemiu. Nasza przyszłość nie została z góry zaplanowana, bo tak naprawdę każdy jest kowalem własnego losu. Myślę, że nie powinniśmy jednak przekreślać Voradora z powodu jego przekonać.

mastervorador

-Nawet nie przyszło mi do głowy prowadzić was na wojnę. Mamszczerą nadzieję, że do niej nie dojdzie -westchnął głośno przełykając łzę -Jednak wszystkie znaki na ziemii i w powietrzu szeptają o nadchodzącej burzy... Ja chcę tylko by ludzie którzy mają w sobie ogień nie zostali przez nią zaskoczeni...

Itilion B.Y · Gość

*Egenor zsunął się, ba, zeskoczyć prawie musiał, z Nefariusowego siedziska.*Nef, skoro tu jesteś zasiądź na swoim miejscu. Strasznie niewygodne.*Zaśmiał się głośno*I sporządź odpowiedni raporcik, gdy już się namyślisz w tego oto pana sprawie.*Usiadł na krześle, co najbliżej wyjścia było.*Ja już powiedziałem wszystko, co chciałem. Mojego głosu Vorador oczywiście nie otrzyma, z wiadomych powodów.*Zwrócił się do Voradora*Wiedz, że to, w co wierzysz, nie ma najmniejszego wpływu na mój głos. Może bardziej podejście twoje mnie nie przekonało do Twojej osoby.

Elros Númenessë

Ja swojego głosu nie uzasadnię. Jestem na nie!

Laurendil Galthorne

Jestem na Tak ;P

Wink

Porus

cóż po pponownym zastanowieniu jestem na NIE

Mardil(Amrod)

No cóż.Każdemu trzeba dać szansę.Jestem na tak.

mastervorador

Skłonił się każdemu nawet tym nie przychylnym mu. Jedynym wyjątkiem różniącym pokłony był na zmianę znikający uśmiech.

Pavegio Targaryen

Ja mimo wahań jednak podtrzymuje mój głos...