Strażnicy Ithilien

Pavegio Targaryen

*Do bramy podszedł młody wojownik odziany w długi płaszcz zasłaniający jego lekką zbroję i miecz trzymany w pochwie u pasa. Wyglądał na człowieka, który odbył długą podróż, ale starał się na swojej twarzy nie okazywać zmęczenia. Czuł, że doszedł do celu... Ujrzawszy strażnika rzekł:* -Panie, czy wpuścisz mnie do środka?

Nero

*Krasnolud spojrzał na przybysza. Wyglądał on dość tajemniczo. Podrapał się po swej siwej brodzie i odrzekł* To zależy panie. Ma godność to Nero Sparda, a Ty jak się nazywasz??*spojrzał głęboko w oczy człowieka.

Pavegio Targaryen

*Mężczyzna utrzymywał wzrok krasnoluda* Oficjalnie nazywam się Pavegio Ganthrina... Czasem używam jednak innego nazwiska... Cortes... po matce. Z tym drugim nazwiskiem spotkali się głównie Ci, którzy asystowali mi wyprawach na północ. *przez chwilę oddalił wzrok w kierunku północnego horyzontu, po czym ponownie spojrzał na krasnoluda* Słyszałem o Was na północy i przybyłem tu, aby Wam pomóc i abyście Wy mi pomogli.

Nero

A skąd dokładnie się o Nas dowiedziałeś?*zapytał krasnolud* I co możesz Nam zaoferować , a czego od Nas oczekujesz*zapytał zaciekawiony*

Pavegio Targaryen

Wracając z jednej wyprawy zatrzymałem się w karczmie w Białym Mieście. Wchodząc do niej byłem zmęczony podróżą i ledwo usnąłem przy jednym ze stolików na końcu sali, kiedy usłyszałem jak jeden z krasnoludów, którego imienia nie pamiętam zaczął opowieść o Strażnikach Itchilien. Nie musiałem słuchać wielu ballad o Was. O świcie wsiadłem na konia i wyruszyłem do Waszej siedziby... i oto jestem. *zrobił przerwę na oddech* Pytacie o moje oczekiwania i o to co mogę zaoferować... *zdjął kaptur i uniósł głowę* Szukam przygód... Po wielu latach od śmierci mojego ojca czuję się niespełniony. Przez długi czas szkoliłem się w Białej Akademii i nadszedł czas, żeby wynieść w świat to czego się nauczyłem. Przeczytałem Waszą Konstytucję i zapragnąłem do Was dołączyć.

Nero

A więc dobrze. Zostaniesz przepuszczony, przez bramę.*uśmiechnął się w stronę przybysza. * Dalej udaj się za mną, zaprowadzę cię przed drzwi Biura Dyplomaty i tam poczkeasz na dalsze instrukcje.*Jedną ręką uchylił wrota i powoli kroczył pod biuro dyplomaty. Po chwili byli na miejscu. To tutaj, wejdź. Życzę powodzenia.*ponownie na jego twarzy zagościł uśmiech, po czym wolnym krokiem wrócił pod bramę.

Pavegio Targaryen

*pożegnał oddalającego się krasnoluda lekkim ukłonem głowy*