Strażnicy Ithilien

Ancalimee

Witam.*uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny, gdy w karczmie dostrzegła elfa, widzianego ostatnim razem w biurze dyplomaty. Skinęła mu na powitanie głową i do szynku od razu się udała, by wina zamówionego mu nalać. Gdy sporych rozmiarów kufel napełnił się po brzegi złocistym płynem pokrytym białą pianą, wróciła do stolika i postawiła go przed mężczyzną* To będzie osiem sztuk złota, Kochaniutki. A Ty mistrzu sztuczek nie myśl, że nie widziałam jak danie sprawdzałeś. *Wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu i puściła oczko do Avarena*

Avaren

Ależ ja tylko machałem schabowi na powitanie... Uśmiechnął się szeroko Avaren.

Saahra

*zobaczywszy An..uśmiechnęłą się do niej* - An... usmażysz mi naleśniki? wiem ,że robisz to szybko i dobrze... może być do tego czekolada gorąca z bitą śmietaną...

Ancalimee

Nie, no jasne, jak mogłam wogóle pomyśleć inaczej... *przewróciła oczami, po czym uwagę swą przeniosła na przyjaciółkę* Witaj Saahra! *uśmiechnęła się radośnie, jednak gdy usłyszała zamówienie, mina jej nieco zrzedła...* Naleśniki... jasne, może jeszcze dodać Ci do nich syropu z drzew z Shire i przypraw znad Zachodniego Wybrzeża? *westchnęła teatralnie i marudząc wciąż pod nosem wyszła na zaplecze. Najwyraźniej nie miała dziś dobrego dnia*

Avaren

Avaren wywrócił dziwnie oczami na reakcję Ann i zwrócił się do Saahry: Może przysiądziesz się do nas? Miejsca nie zabraknie.. Uśmiechnął się, a krzesło z sąsiedniego stolika samo podjechało do nich.

Ancalimee

*Nie minęło piętnaście minut, a drzwi prowadzące na zaplecze otworzyły się z hukiem pod wpływem kopniaka i do karczmy wróciła An, niosąc w jednej ręce talerz z naleśnikami, polanymi obficie czekoladą i przyozdobionymi bitą śmietaną, w drugiej ręce zaś miała miskę wypełnioną orzechami laskowymi. Obydwa naczynia na stole postawiła, przy czym pierwsze z nich podsunęła bardziej w stronę Saahry* Proszz... A tak pomyślałam, że na przekąskę się przyda... A coś do picia mocniejszego może? *tym razem starała się jednak nie okazywać swojego zmęczenia i niezadowolenia*

Avaren

Zaiste, możesz coś mocniejszego przynieść... Ale nie za mocnego, jeszcze wcześnie... Zaśmiał się Avaren.

Ancalimee

O tak, nie ma to jak konkrety, drogi Avarenie. Cóż więc Ci podać? *uniosła kąciki ust w lekkim uśmiechu i podparłszy się dłońmi pod boki, utkwiła w nim pytające spojrzenie*

Avaren

To samo co sobie podasz... Podniósł zadziornie brwi i uśmiechnął się do Ann.

Ancalimee

O, czyli nic nie chcesz... Jaka szkoda... *wzruszyła ramionami, uśmiechając się przy tym nieco kpiąco, a nieco zadziornie, tak jak to miała w zwyczaju i usiadła na swym poprzednim miejscu*

Avaren

Mag popatrzył na nią nieco dziwnym wzrokiem. Bardzo dziwnym. Patrzył się i patrzył... Czekał, aż Ann wstanie i poda cokolwiek.

Ancalimee

*głupio jej się zrobiło, gdy czuła na sobie jego wzrok, wzruszyła jednak tylko ramionami i uśmiechnęła się bezczelnie* Powiedziałeś, że to co ja, a ja nic nie chciałam...

Avaren

Mag uśmiechnął się dziwnie odwracając wzrok i oparł się wygodnie o krzesło. Samemu przecież pić nie wypada.

Ancalimee

*mruknęła coś pod nosem o magii, chędożonym niezdecydowaniu i obrażaniu się, po czym rozsiadłszy się wygodnie, wzrok wbiła w sufit, jakby coś ciekawego niesamowicie tam zobaczyła*

Aris

Elf spojżał na Avarena i lekko się uśmiechnął, po chwili sięgnął do kieszenie po sakiewke i wyjął z niej osiem sztuk złota, które podał Ann To co Avaren? Napijesz się ze mną?Zapytał i wziął łyk ze swojego kufla