Strażnicy Ithilien

Durendal

dobra, starczy na dzis tego dobrego. spotykamy sie jutro. zegnaj!*powiedzial, poczlapal w strone wyjsca, po czym opuscil karczme.*

Adanar

*wchodząc do karczmy zamówił piwo i usiadł przy stole* No to się dziś napijemy panowie

Parson

no przyznaj się Adanar które to ty już bierzesz piwo na kreche. Ja bym ci już nie dał

Savjor Hastero

Ja zostaje na noc w karczmie i się upije *zaśmiał się po czym wziął kolejny kufel* bywaj Durendal

Palestir

*Rozpacz malująca sie na twarzy elf gdy wchodził zwiastowała nie najlepsze wieści*Co się dzieje?! Bruinena nie chce wejść *hlip*
Nie ma tyle trunku, żeby złagodzić ten ból.... ale warto spróbować!
*Z tymi słowy rzucił się biegiem na zaplecze z beczkami i zanurkował do jednej, przebijając głową wieko*

Savjor Hastero

Mi działa.... ale pociesze Cie... Każdemu przez kilka minut nie działała mi tez *podał mu kufel piwa*

Palestir

Istotnie!*Wykrzykną, gdy tylko jego głowa znalazła się ponad poziomem trunku* Moja panika jest nie uzasadniona.... próbowałem przekroczy nie ten portal! *rzekł mrurząc porozumiewawczo oko* Jedna poprawka i jestem znowu w domu, trzeba to uczcić! *zanurkował ponownie, pijąc trunek chaustami w szaleńczym tępie, które nie jedno gardło by zniszczyło*

Xardas

*zrozpaczony siedząc sam w karczmie* Ja juzzz nie chcem zyćś.

Savjor Hastero

przecież odzyskasz swoje umiejetnosci i dorobek... i bedzie dobrze *klepnął go po plecach*

Parson

Palestir tylko zostaw coś dla nas *krzyknął biegnąc do beczki*

Palestir

*lekko zamarynowan długim pobutem w beczce pełnej alkoholu... chociaż nie, beczka BYŁA pełna, teraz Palestir dopijał ostatnie łyki*
Wyzbascie *HIK* soś psytasce z mohej bembrowni...*HIK* Trose Midu wzbogyconecho powinnoh ostać sie*HIK* mose mi ktoś pomus?
*To rzekłwszy runął na wznak*

Parson

*rzucił się jak żbik i złapał Palestira* Tylko mi tu nie śpij teraz

Durendal

*drzwi od gospody otworzyly sie. z poczatku widac bylo tylo zarys postaci. gdy wlazla w promienie swiatla, dalo sie dostrzec ze do Durendal. zasiadl przy stole, zamowil piwo i zagadal*
Co tam u was?! Mordy wy moje!

Parson

Tylko nie mordy prosze ja ciebie *powiedział wstawając z ziemi*

Durendal

no dobrze, dobrze*uspokoil go* tak mi sie powiedzialo,