Strażnicy Ithilien

Ancalimee

Witam, witam wszystkich... Tłoczno nawet się zrobiło... *pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem. Do szynku podeszła i do dwóch kufli dużych piwa nalała, by zaraz potem zanieść je Yawenowi i Randalowi* Dopisać do rachunku, czy już teraz pieniążka za trunek dostanę? *podparła dłonie o biodra i uśmiechnęła się łobuzersko, czekając na odpowiedź*

Berethor Dunharrow

Przy wyjściu Saahrę minął człowiek w szarym ubraniu, przywitał się, zamówił piwo i usiadł przy stoliku w kącie. Po chwili jego uwagę zwrócił Mexiall. Zagadną:
- Mexiall ale podrosłeś! Widzę też, że sposobisz się do wojny. *przyglądał się rzeźbieniu wzorów na łuku* Co ty w ogóle robisz ze swoim łukiem? *zapytał z rozbrajającą szczerością*

Méxiall

- Ozdabiam. - Powiedział do Berethora.

Asaret

do karczmy wszedł elf,ubrany zwyczjnie w białą koszulę i spodnie skórzane,przywitał się ze wszystkimi i usiadł przy ladzie bardzo zaspany-Aniclimaee...jesteś tam-mówił przecierając oczy.

Berethor Dunharrow

Żeby później przez te nacięcia łuk się nie połamał podczas strzelania. A widziałem już takie przypadki... *powiedział z uśmiechem*

Yawen Orik N. Turim

*elf dał pieniądze karczmarce razem z dużym napiwkiem*jestem ciekaw Mex czy teraz Ci pozwolą wziąć udział w turnieju...jestem za, każdy powinien dostać szanse...ja dopiero nie dawno skończyłem 18 lat, a będę mógł walczyć...*powiedział upijająć łyk piwa*

Ancalimee

Dzięki, Skarbie. *puściła do niego oczko i spiesznym krokiem odeszła by kolejne zamówione piwo podać. Gdy kufel napełniała, jak zwykle nuciła coś wesoło pod nosem. Gdy złocisty napój wypełnił szkło po same już brzegi, do stolika Berethora podeszła i kufel przed nim postawiła* Do jedzenia nic nie będzie? *wyszczerzyła ząbki w zachęcającym uśmiechu*

Yawen Orik N. Turim

Ja chętnie coś przekąszę*powiedział Yawen z drugiej strony sali szczerząc zęby*tylko co proponujesz?

Ancalimee

Dla Ciebie co najwyżej wczorajszy szczur zapiekany w sosie własnym. *odwróciła się w stronę mężczyzny, szczerząc przy tym ząbki w szerokim uśmiechu* A tak na poważnie, to dzisiaj kaszę ze skwarkami mam i gulasz z łopatki. Pora jeszcze wczesna więc jajecznicę na boczku mogę podać... *dodała po chwili zastanowienia*

Berethor Dunharrow

- Ja chętnie zjem!
Rozległ się krzyk dochodzący z tyłu karczmarki miejsca karczmy.
- Jestem głodny i zjadłbym nawet rohańskiego konia krwi szlachetnej z kopytami.
Zamilkł. Niby niechcący potrącił sakiewkę wypełnioną pieniędzmi, jednak tym ruchem chciał dać znać Ancalimee, że jest gotów dać duży napiwek gdy podane będzie szybko.

Ancalimee

No już już. *roześmiała się i obróciwszy się na pięcie pobiegła stukając obcasami na zaplecze. Przez czas jakiś dało się słyszeć odgłosy jakieś stamtąd, przygotowywania posiłku najprawdopodobniej. Po jakichś pięciu minutach dziewczyna wróciła do sali, niosąc w ręce jednej talerz głęboki z krupnikiem, w drugiej zaś w koszyczku plecionym, kilka grubych pajd chleba. Jedzenie na stole położyła i z powrotem do kuchni pobiegła, po resztę posiłku*

Asaret

elf przecierając oczy powiedział-Czy mógłbym poprosić kawę,mocną...-dodał bez zastanowienie ziewając przeciągle.

Solan Galthorne

Ach ciężki to dziś byłe ten dzień. Pani karczmarko duże piwo poproszę i może coś na wzmocnienie organizmu. Co tam dziś kuchnia serwuje?

Yawen Orik N. Turim

No to ja poprosze jajecznice...*powiedział i uśmiechnął się szeroko*jak tu gwarno...*stwierdził, po czym pociągnął zdrowy łyk piwa*

Saahra

*weszła szybko do karczmy, słysząc ostatnie słowa uśmiech zagościł na twarzy jej* - tak..ja też proszę jajecznicę...to świetny pomysł na początek dnia..*usiadła koło Asareta*